„Od kuchni” to miejsce, które skupia różnych pasjonatów. A
jak wszystkim wiadomo, pasja czyni z nas ludzi niezwykłych. Spotkanie się kilku
osobników różnych pasji skutkuje taką kumulacją energii, która równa się co
najmniej sile wybuchu wulkanu. I tak stało się w pierwszy weekend września AD
2016 w klubie Toastmasters Gdańsk.
Spotkaliśmy się w grodzie Gotów w Węsiorach, gdzie bal
gocko-słowiański koleżeństwo nasze klubowe – Iwonka i Marek – zorganizowało.
Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało tego, co tam się
działo. Naszą do zabawy, tańców wszelakich, opowieści prawdziwych i legend
barwnych ochotę, dzielnie podczaszy wspomagał, miód pitny lejąc obficie.
Zanim tańce w lejbach paradnych rozpoczęto, byliśmy
świadkami komedyi uciesznych, gdy na celność strzałów z łuku zmierzyć nam się
nakazano.
Swawolom i uciechom wszelakim końca nie było. Jako, że dnieć
zaczynało, towarzystwo biesiadne w wielkim porządku do dworu w Niesiołowicach
zmierzać zaczęło powozami w wiele koni zaprzężonych. Tam pewien zacny kapitan
flotylli jej królewskiej mości – Andrzej, graniem na instrumencie muzycznym nas
zabawiał.
Opisywać długo by jeszcze trzeba, jednakże przyzwoitość
pewne rzeczy milczeniem pominąć nakazuje.
Zaiste, bale takowe jedną wadę mają, że trudno po nich do
życia zwykłego powrócić. Pocieszeniem jakowymś jest fakt, iż karnawał niedługo
nastąpi, a jak zima śnieżną będzie to i kulig z pochodniami po lasach
okolicznych urządzić by trzeba.
Teraz ukłon na pożegnanie składam i pozdrawiam serdecznie.
Tekst i zdjęcia: Iwona Płonowska
Tekst i zdjęcia: Iwona Płonowska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz